Aby nie popaść w rutynę, i aby praca tłumacza nie zdominowała całkowicie życia piszącego te słowa, dzisiaj chciałem opowiedzieć o wspaniałym wydarzeniu kulturalnym, które miało miejsce w dniu wczorajszym w Szczecinie w Filharmonii Szczecińskiej. Miejsce akcji: Filharmonia Szczecińska; czas akcji: piątek, trzynastego maja 2022 roku, godzina: 19:00.
Dlaczego piszę o tym wydarzeniu, skoro w filharmonii regularnie odbywają się koncerty symfoniczne? Otóż wczorajszy koncert był o tyle niecodzienny, że różne obszary kulturowe które połączyły się w przestrzeni filharmonii to – muzyka, film oraz sztuki audiowizualne. A spoza muzyki – również lotnictwo. O czym tu jest mowa? O jakim koncercie?
Amerykańskie filmy angielskojęzyczne w filharmonii?
Dla fanów filmu takie nazwy jak Avatar, Braveheart albo Titanic to tytuły niezwykle popularnych filmów. Co jednak łączy te produkcje kinematografii amerykańskiej? Gdy powiem, że piątkowy koncert w filharmonii był koncertem muzyki filmowej, to rozjaśni się być może o jakim kompozytorze jest mowa.
Koncerty w ramach kultury szczecińskiej recenzowaliśmy wcześniej – Sinfonia Varsovia
Artykuł o jubileuszu Filharmonii Szczecińskiej
Bowiem James Horner, twórca muzyki do wyżej wymienionych filmów i nie tylko do nich (napisał ścieżkę dźwiękową do 101 filmów) był bohaterem wieczoru w Filharmonii Szczecińskiej 13 maja.

Koncert symfoniczny znanej muzyki filmowej – obejmujący przeboje tej muzyki już jest ważnym i niecodziennym wydarzeniem w Szczecinie – a do tego dodajmy, że zorganizowano transmisję, która miała miejsce na kanale YouTube Filharmonii. Dzięki temu w tym doniosłym wydarzeniu kulturalnym uczestniczyć mogli fani muzyki filmowej i wielbiciele Jamesa Hornera z całego świata. Zresztą komentarze oraz wpisy w czacie YouTube wyraźnie wskazywały na to, że koncert był oczekiwany i oglądany przez melomanów-kinomanów z wielu krajów. Komentarze profilu wyłącznie były w języku angielskim.
Wielka muzyka filmowa w Szczecińskiej Filharmonii
Jakie atrakcje przygotowała nam filharmonia w ramach tego długiego, bo niemal 3 godzinnego maratonu dział amerykańskiego mistrza muzyki filmowej?
Nie będę rozpisywał się o życiu naszego artysty. Są to fakty ogólnie dostępne, choćby na stronie … Lepiej skoncentrować się na tym, co działo się na estradzie filharmonicznej.

Oprócz bardzo rozbudowanego składu orkiestry symfonicznej (w końcu jest to muzyka amerykańska, oprócz pełnej blachy – 4 puzony, 5 waltorni, bogactwo instrumentów perkusyjnych, 2 harfy, fortepian i celesta ) pojawiły się takie instrumenty jak: etniczne flety proste oraz dudy, zwane nieraz mylnie kobzą (na których gra dudziarz a nie kobziarz). Skoro bowiem wykonywana była muzyka do filmu Braveheart – trudno wyobrazić sobie ścieżkę dźwiękową bez typowo szkockiego brzmienia tego instrumentu ludowego. Partię fletów prostych i dud wykonywał muzyk Geza Frank, Austriak kształcony w Irlandii. Jego biografię można poznać na stronie
Trzeba przyznać, że ścieżka do tego filmu była wykonana przepięknie i pozwoliła słuchaczowi podążyć ścieżkami wyobraźni za bohaterami tego dzieła kinematograficznego. Kolejny artysta odpowiedzialny za całokształt wykonania dzieł muzycznych, czyli dyrygent z Norwegii o niezwykle brzmiącym nazwisku Torrod Wigum, bardzo dobrze przygotował orkiestrę do piątkowego koncertu – słuchać było dopracowanie wielu szczegółów wykonawczych.

Dodatkową atrakcją dla słuchaczy obecnych w sali filharmonii były wyświetlane pomiędzy utworami filmy dokumentalne, w których występowała wdowa po kompozytorze, czyli Sara Horner wraz z córką. Obie panie snuły przeplataną opowieść o życiu dziele i życiowej pasji Jamesa Hornera. Dowiedzieliśmy się – dzięki angielskojęzycznemu obrazowi wzbogaconemu polskimi napisami – iż kompozytor pracował tradycyjnymi metodami nie używając komputera do edycji nut. Wdowa po kompozytorze pokazywała miejsce jego pracy, opowiadając o to o tym, jak tworzył, przelewając pomysły na papier.
Kompozytor i pasja pilotażu
Nie każdy zapewne wie, że James Horner, oprócz muzyki, posiadał ogromne zamiłowanie, które można śmiało nazwać życiową pasją. Mowa o lotnictwie. Wykonywane utwory – takie jak „Flight” czy „Jakes first flight” z filmu „Avatar” świetnie komponowały się z opowieścią o pilocie, którym był również nasz kompozytor.
Ostatni utwór – czyli Flight – był przygotowany z myślą o wykonaniu go podczas pokazów lotniczych. Horner posiadał licencję pilota i chętnie pilotował samolot. Latał również niewielkim szybkim śmigłowcem. Jego pasja lotnicza stała się przyczyną wypadku w którym zginął. Miał wówczas 61 lat.
Najnowsze komentarze