Przychodzi baba do tłumacza…

Witajcie,

Oczywiście moim zamiarem nie jest kpienie z naszych klientów czy ogólnie z osób przychodzących do Biura tłumaczeń w Szczecinie. Jest w tym raczej nutka ironii,  a może autoironii czy kpiny tłumacza.  Może ten wpis należałoby zatytułować raczej:

Biuro tłumaczeń a tłumaczenia przysięgłe

Przyszła do naszego szczecińskiego biura ostatnimi czasy pani z tłumaczeniem, jakie otrzymała (nabyła drogą kupna) w innym biurze tłumaczeń , poza naszym grodem. Jako obcokrajowiec dostała przetłumaczony swój dokument zawodowy (medycyna) z piękną pieczątką tłumaczenie pisemne!

I teraz co  – jasne jest, że klientka raz zapłaciła za tłumaczenie a teraz  musi zapłacić jeszcze raz, tym razem za uwierzytelnienie tłumaczenia pisemnego.

Czy nie jest to czasem naciąganie w biały dzień obcokrajowców nieświadomych polskich warunków czy też nie potrafiących poruszać się w tematyce „tłumaczenia przysięgłe”?  My zawsze się pytamy klienta, obojętnie czy jest to „nasz” czy obcokrajowiec, do czego potrzebne jest dane tłumaczenie, traktując to jako normę…  Jak widać nie dla wszystkich.

tłumaczenia-zbliżaja-nacje

Można oczywiście powiedzieć, że nieznajomość prawa nie zwalnia z jego obowiązywania, ale zwyczaje w dziedzinie obejmującej tłumaczenia przysięgłe mogą być inne w Polsce inne w Norwegii czy Hiszpanii. W ten sposób raczej

  • nie poprawimy opinii o nas i rodakach
  • nie zyskamy klienta, wręcz pierwsze biuro go straciło… którego my chętnie przejmiemy i obsłużymy
  • a za to odniesiemy tylko jednorazową korzyść

Z tego, co obserwuję na rynku jest sporo biur i pojedynczych tłumaczy, którzy przedstawiają się na różne dziwne sposoby. Tłumacz biegły, tłumacz uwiarygodniony.. wszystko tylko nie przysięgły, a żeby brzmiało podobnie… I nie zrobi przekładu przysięgłego.

 

Gdyby były potrzebne informacje na temat tłumaczeń przysięgłych, zachęcam do spojrzenia na stronę o tłumaczeniach przysięgłych w Meritum.