I wydarzyło się.. Byli w Szczecinie, legendarni angielscy śpiewacy, King Singers. Marzenia się spełniają tylko przy pełnej publiczności. Szóstka nienagannie ubranych angielskich dżentelmenów w każdym (angielskim) calu, śpiewająca i zachowująca się nienagannie.Na pewno każdy, kto uczył się języka angielskiego na lektoratach, śpiewał te piosenki. Hey Jude, Yesterday, Yellow submarine czy Let it be. Nieprzemijające evergreeny brytyjskiej czwórki z Liverpoolu.
Wczoraj, w Sali złotej Szczecińskiej Filharmonii można było usłyszeć angielskie utwory w naprawdę oszałamiającej aranżacji a zwłaszcza wspaniałym wykonaniu światowych sław. King Singers. Zespół wystąpił w nieco odmłodzonym składzie, innym, niż w którym Beatlesów nagrywał na płytę. W tle: pięknie tkana muzyczna przędza filharmoników szczecińskich, raz subtelna, raz ostra i rockowa (Live and Let Die z filmu o Bondzie). Piękne partie basu i gitary, reszta też na dobrym poziomie. A widownia: mogła śpiewać razem z zespołem, choć ich poziom wokalny onieśmielił każdego. Lekcja angielskiego w Szczecinie w wydaniu brytyjskim.
Anglik przemawia po polsku, bez tłumacza
Zespół zaczął od przemowy, całkiem długiej, w języku polskim, czym wzbudził aplauz, bo jak rzadko Brytyjczycy poradzili sobie ze słowami „Serdecznie Witamy” „Szczecin” bez tłumacza angielskiego. 🙂
Do przebojów Beatlesów, co pewnie dla każdego Anglika stanowi narodowe dziedzictwo kulturowe, jak dla nas Mickiewicz czy Chopin, zespół dodał piękne utwory filmowe Cole Portera ale także Seala (Kiss from the Rose z filmu Batman Forever) czy duetu Simon and Garfunkel „Absolwent” (po angielsku, „Graduate”, aż miło było posłuchać, jak ONI TO WYMAWIAJĄ) .
O Filharmonii i jej roli na mapie kultury w Szczecinie pisaliśmy też na stronie
Najnowsze komentarze